Rok 2019 nie był ani rokiem złym ani dobrym jeśli rozprawiamy tu o hobby, a mniemam, że tak właśnie jest. Z jednej strony zakończyłem prowadzenie cotygodniowych podsumowań tego co było się wydarzyło w półświatku Warmachine & Hordes i ograniczyłem swój udział w społeczności do minimum, a z drugiej, co jakby nadal jest pierwszą stroną, ograniczał się samoistnie mój czas na hobby. O ile jeszcze na początku roku malowałem, jak na siebie, całkiem sporo tak z każdym miesiącem ilość pomalowanego metalu/plastiku/żywicy nurkowała w kierunku magicznej liczby zero w zastraszającym tempie. Mogę podać wiele czynników, które wpłynęły na taki, a nie inny opłakany stan mojego poświęcenia hobby w tym roku.
Po pierwsze, przygotowania do zakończonej powodzeniem w maju misji o kryptonimie ślub 1.0. Muszę przyznać, że chociaż wydarzenie było skromne i w gronie najbliższej rodziny i znajomych to należało sporo przemyśleć i zaplanować.
Po drugie, należało znaleźć po ślubie wspólne lokum i każdy kto kiedykolwiek szukał mieszkania/domu wie, że pochłania to niezliczone godziny ślęczenia na portalach z nieruchomościami, jeżdżenia i oglądania interesujących nas nieruchomości, a potem pot, trud, krew i łzy związane z dogadywaniem się co do idealnej lokalizacji. Na szczęście, większość tego Nas ominęło co wynika z tego, że mieliśmy sprecyzowane wymagania i udało się bardzo szybko znaleźć interesujące mieszkanie i podjąć odpowiednią decyzję. Logistycznie, niestety, sprawa była bardziej skomplikowana, bo była to transakcja wiązana. Kilka miesięcy bytowaliśmy na moim mieszkaniu w oczekiwaniu na finalizację spraw kredytowych i remontowych po obu stronach barykady, ale w końcu udało się na sam koniec grudnia przeprowadzić. Całość trwała około 3 miesiące.
Po trzecie, straciłem zapał do malowania w momencie kiedy chcąc nie chcąc wypadłem z obiegu w Maszynkę. Jedno jest pewne, malowanie armii na potrzeby turniejowe, bardzo motywuje. W momencie kiedy przestałem grać, przestałem malować, bo straciłem potrzebę posiadania pomalowanych modeli do grania. W związku z tym, że Maszynka w Szczecinie praktycznie umarła, pod koniec roku pomalowałem dwa modele do Age of Sigmar. Może zacznę w to grać, ale muszę zmalować więcej modeli, ot taka słabość, graj pomalowanym.
Natomiast, jestem zadowolony bo zakupiłem i dość już sporo pomalowałem do Team Yankee. Moje siły Francuzów są całe złożone, spryskane podkładem, bazą i washem. Kilka modeli nawet skończyłem i biorę się w styczniu za następne. Muszę przyznać, że malowanie 15mm współczesnych jednostek bojowych sprawia mi dużo frajdy. Mam nadzieję, że niebawem pojawią się na blogu wpisy z pomalowaną piechotą, a tej mam całkiem sporo, ale jest tyci, więc może nie będzie tak źle.
Cieszę się również, że udało mi się rzutem na taśmę zakupić sporo modeli do AvP zanim Fox nie przedłużył licencji Prodosowi, ekhem Archonowi. Z jednej strony dużo mi brakuje do moich sił USCM, ale z drugiej mam też całkiem zgrabną kolekcję. Szkoda, że system jest martwy, a w Szczecinie jest poza mną jeden gracz. Tak czy siak jako fan Aliena nie mogłem się oprzeć i mam.
Kolejna sprawa, która raduje moje serce to właściwie dwie gry Blackstone Fortress i Necromunda. Do pierwszego tytułu mam już wszystko co GW zdążyło w tak krótkim czasie wypluć ze swoich lędźwi, a do drugiego mam wszystkie podręczniki, starter i Kala Jerycho. Powoli więc mogę zacząć myśleć o inwestowaniu w kupkę wstydu i zwiększenie ilości pudełek z niepomalowanymi modelami. Nie ukrywam zadowolenia z faktu, że GW wspiera swoje poboczne gierki, w które mało kto gra u Nas, ale na Zachodzie cieszą się powodzeniem. Tak Marian, Wrocław to również Niemcy.
Sprawy, które mnie nie cieszą to przede wszystkim kolejne nieudane wyjazdy na turnieje w Warheim FS. Zapisałem się jak zwykle i nie pojechałem z przyczyn wszelakich. Mam nadzieję niesłabnącą, głupek hehe, że jednak uda się dotrzeć do Radomia Śląska, czyli Katowic i spotkać się ludkami, przegrać kilka gier moją bandą orków i wrócić do miasta Paprykarza z bananem na kaprawej mordzie. Pożyjemy, zobaczymy.
Tak czy siak moi drodzy wszystkiego najlepszego w 2020 roku. Live long and prosper.
Marcowy turniej jest we Sosnowcu, to też za granicą. ;) Jesienny będzie w Katowicach.
OdpowiedzUsuńA, życie to nie je bajka, życie to je bitwa. Ważne, że hobby wciąż sprawia ci radość.
Na marcowy się nie załapię na bank ale wrzesień będzie podejściem nr 4 xD
UsuńTo sprężaj się, bo wiecznie żył nie będę. ;)
UsuńJak na rok pełen takich zawirowań to i tak był owocny. Oby 2020 przyniósł jeszcze więcej pomalowanych modeli! :-)
OdpowiedzUsuńRównież ubolewam mocno nad zamknięciem linii AvP od Prodosa. Szkoda, to był dobry bitewniak.
Mam cichą nadzieję, że dalej będziesz wrzucał kolejne pomalowane modele do Cygnaru. Na moim obszarze W&H jest trupem niepodlegającym już pod jakiekolwiek szanse reanimacyjne. Jednak na przekór wszystkim niedowiarkom, że tu się nie da już w to pograć dalej skupuję powolutku kolejne modele i próbuję to malować. A z Twojego bloga czerpałam wiele inspiracji w tym temacie :-)
Dzięki za dobre słowo :)
Usuń